Miljenko Jergović, Ruta Tannenbaum
11/07/2008
Historia gryzie swój ogon
Chorwaci są jak winnica. Musi się ich stale przycinać, żeby byli coś warci, bo jak jest im za długo dobrze, to się odprężają, panoszą i mnożą, szybko dziczeją, jak jabłonie, i wkrótce są do niczego. Oto dlaczego Chorwatów trzeba nieco przecinać i przerzedzać, czyli szczuć na nich braci Serbów, żeby ich od czasu do czasu trochę wymordowali, przetrzebili im młodzież i uwolnili ich od dziadków i babek. A potem trochę ciachnęli ich kobiety, jak nie przez gardło, to niechby którejś chociaż pierś obcięli, tak tylko, żeby ją naznaczyć i upiększyć. I zobaczysz wtedy, bracie rodzony, jak wzrasta chorwackość, jak od razu wszyscy zostają ustaszami i jak księża w kościołach zaczynają uczyć o zabijaniu Serbów i żydków, zamiast ględzić o tym, że wszyscy ludzie są jednakowi i jedni są drugim braćmi. (...) Tak, przerzedzając i mordując, zachowali najlepsze, co jest w naszym chorwackim narodzie. Gdyby nie serbskie sztylety i noże, nie byłoby też ustaszy, a bez ustaszy, Radoslavie, dobrze zapamiętaj, nie ma Chorwatów i nie będzie ich bez ustaszy za pięćdziesiąt i sto lat. Chorwaci to w większości owce, a my jesteśmy psami, które te owce ustrzegą, i nikt nam w tym nie pomoże tak jak bracia Serbowie. Dlatego trzeba im dać gardła do rżnięcia, niech przerzedzą, niech poprawią, niech pobłogosławią. A my swoją robotę znamy. Nie przerzedzimy ich, my ich wytrzebimy. Bo jeśli ich tylko przerzedzimy, nie będzie nas.
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment