7/16/2009

Bałkański but

Do późna siedziałam w czytelni szukając materiałów do artykułu. Kiedy nie byłam już w stanie przeczytać jednego zdania bez zamknięcia oczu "tylko na chwilę", postanowiłam wrócić do domu i się przespać. Wieczór przyniósł orzeźwiający wiaterek, powietrze pachniało obietnicą burzy. Ignorując przejeżdżające ze zgrzytem tramwaje, ruszyłam pieszo na drugą stronę rzeki. Byłam już w połowie drogi na osiedle, kiedy kłujący ból w pięcie przypomniał mi, że zostawiłam sandały i torebkę w bibliotece. Szłam boso! Nie było innej rady, jak zawrócić, niekoniecznie ze względu na buty, które z pewnością pozostałyby nie zauważone pod biurkiem, a na zawartość torebki. Nie wiedzieć czemu, włożyłam do niej rano 3 ulubione cedeczki - Mittelpunkt der Welt, Dark Side of the Moon i Kind of Blue.


Niestety, musiałam pokonać cały dystans pieszo, gdyż o tak późnej porze tramwaje pochrapywały spokojnie w zajezdniach. Gdy dotarłam na miejsce, biblioteka była już zamknięta na głucho. Nawet strażnik spał głęboko i nie słyszał pukania. Zdesperowana, z zamierzeniem walenia w drzwi tak długo, jak będzie to konieczne, zwróciłam uwagę na charakterystyczny zapach unoszący się w wokół. Właściwie nie tyle zapach, co delikatną zmianę atmosfery, która przesiąkała niepokojącą męskością i dzikością, świadcząc dobitnie o czyjejś obecności za moimi plecami.


Obróciwszy się, ujrzałam osobę, której spodziewałam się najmniej, choć podświadomie kojarzyłam aromatyczne sensacje tylko z nią. Przede mną stał Darko Malić, jak zawsze wyluzowany, jak zwykle w dopasowanych dżinsach seksownie podkreślających siłę jego szczupłych, długich nóg i pełne pośladki. Wszystko było w nim tak wyraziste, że aż przerażające. Skupionym spojrzeniem mógł wyjąć serce z piersi i obejrzeć je dokładnie, kładąc na otwartej dłoni o niesamowicie długich palcach. Darko był jednym z niewielu ludzi, których obecność czuło się z daleka, którzy odchodząc pozostawiali po sobie przestrzeń jakoś inaczej zakrzywioną.


W lewej ręce trzymał swoje wielkie, bałkańskie buty z czarnej, połyskującej od ciągłego pastowania skóry z wąskimi, lekko zadartymi noskami. Gdy tylko odwróciłam się w jego stronę, podetknął mi je wręcz pod nos, z nieznoszącym sprzeciwu, choć wyrażonym wyłącznie językiem ciała, życzeniem, abym je założyła. Zaskoczona, nie byłam w stanie się ruszyć, co sprawiło, że przysunął się o krok i potrząsnął butami. Komizm sytuacji, obserwowany na monitorze, skłonił wreszcie ochroniarza do pojawienia się w oknie dyżurki.


-A to panienka zostawiła buty i torebkę? - Na bezgłośne potaknięcie podał moje skarby wychylając się nieco z okna i obrzucił, niby to groźnym spojrzeniem Darka.


Pospiesznie sprawdzałam zawartość torebki, nie zwracając uwagi na słowa mojego niedoszłego wybawcy. Nagle poczułam nienawiść i obrzydzenie do języka, którym z upodobaniem się posługiwał, pomimo doskonałej znajomości polskiego. Oddaliłam się najszybciej jak mogłam. Jeszcze na rogu ulicy dobiegały mnie strzępy pełnych temperamentu chorwackich wypowiedzi.

7/09/2009

zaljubljena sam




kad padne noć
kao crni leptir na mom dlanu
uzdahnem pogledam te
u plavoj kosulji sna
te pomislim: volim





ukradem najmanji komadić tvog srca
nadjem oci moje unutra
kao u ogledalu
zacudjena dotaknem tvog lica
te pomislim: ljubav



7/04/2009

driada i medein

w czarnej skórze pomarańczy
budzę się koło północy
i przyodziewam w myśli twoje
jak w chłodny strumień

kołyszę cię na ręce
ostrym językiem mych snów
przebijam się do soczystego miąższu
dojrzałego jak księżyc w pełni

przykucnę obok twego ciała
znieruchomiałego w więzach nocy
i zawyję bezgłośnie
jak dziki zwierz u wodopoju

w szarawych błonach oddechu
czołgam się naprzód
byle dalej od zjaw upiornych
bezwzględności i głupoty

kosmate łapy kurczowo oplatam
wokół omszałych pni wczesnoporannych
spazmów węsząc dzień
jak niewprawnego łowcę

strzeż mnie nim się przebudzę
okrywaj myśli wilgotnym potokiem
księżycami czerwonymi gwiazdami błękitnymi
szepcz zaklęcia nad moim czołem