11/24/2008

A w moich ogrodach kwitnie róża

Są prorokinie kaznodziejki prawowierne
są współwyznawcy świątynie uwielbienia
są tacy którzy wiedzą lepiej co mam robić
przed innymi one
są cnoty dogmaty nawrócenia świętości
są spowiednicy dowódcy i my - lekarze
choćby dopiero za chwilę

Ale co kogo obchodzi
że w moich ogrodach kwitnie róża

Są zaciekłe wyznawczynie wybrane
są poprawiaczki przepisów reformatorki
są purystki wszystkowiedzące fanatyczki
samobójczynie
są zakonnice żołnierki krasolice
są partyjne jednopartyjne bezpartyjne
feministki

Ale co kogo obchodzi
że w moich ogrodach kwitnie róża

Są wszelkich rodzajów wspólnoty rozliczne
są futuroloszki sędziny świadkowie klasyczni
są wyzwolicielki świadome swych praw
wodzowie prawodawczynie
wybawicielki wolnomyślne dozorczynie
jak suki ogrodnika
rozkazodawczynie dbające o moje dobro
zaprzysiężone zaufane skłonne się poświęcić
dla dobra sprawy i wszystkich kobiet
naturalnie odwiecznie byle jak i wszędzie
koniecznie zawsze nadmiernie
nadgorliwość gorsza od faszyzmu

Danijelowi Dragojeviciowi, autorowi Przypisu o węzłach

11/12/2008

Być kobietą

Mężczyźni uwielbiają nurzać się w grzechu; my zaś jesteśmy grzechem, w którym oni się pławią.

Michel Faber, Szkarłatny płatek i biały

11/11/2008

Emma

Stroke me with your chilly tongue,
My naked body you possess, Emma.
To a desert wind in your lips I belong.

Touch me with your oasis smelling hands,
Traces of your thighs on my hips, Emma.
I am salty cristal on your breast.

You are the one to see me naked
By nudity of my dark nature, Emma,
Starless and worlds-breaking.


Touch me enviously, save me
From ashen people's gaze, Emma,

Draining off frowsty coloured streets.


Love me with children's freedom,

Innocence of sun, by animal instinct, Emma,

Without inquiries, without recollection.


In one flesh, we were shadows,

Sun we are, children, Emma,
One to another we become.

11/08/2008

I odeszła z piskiem opon.

Paluszek


11/07/2008

Historia gryzie swój ogon

Chorwaci są jak winnica. Musi się ich stale przycinać, żeby byli coś warci, bo jak jest im za długo dobrze, to się odprężają, panoszą i mnożą, szybko dziczeją, jak jabłonie, i wkrótce są do niczego. Oto dlaczego Chorwatów trzeba nieco przecinać i przerzedzać, czyli szczuć na nich braci Serbów, żeby ich od czasu do czasu trochę wymordowali, przetrzebili im młodzież i uwolnili ich od dziadków i babek. A potem trochę ciachnęli ich kobiety, jak nie przez gardło, to niechby którejś chociaż pierś obcięli, tak tylko, żeby ją naznaczyć i upiększyć. I zobaczysz wtedy, bracie rodzony, jak wzrasta chorwackość, jak od razu wszyscy zostają ustaszami i jak księża w kościołach zaczynają uczyć o zabijaniu Serbów i żydków, zamiast ględzić o tym, że wszyscy ludzie są jednakowi i jedni są drugim braćmi. (...) Tak, przerzedzając i mordując, zachowali najlepsze, co jest w naszym chorwackim narodzie. Gdyby nie serbskie sztylety i noże, nie byłoby też ustaszy, a bez ustaszy, Radoslavie, dobrze zapamiętaj, nie ma Chorwatów i nie będzie ich bez ustaszy za pięćdziesiąt i sto lat. Chorwaci to w większości owce, a my jesteśmy psami, które te owce ustrzegą, i nikt nam w tym nie pomoże tak jak bracia Serbowie. Dlatego trzeba im dać gardła do rżnięcia, niech przerzedzą, niech poprawią, niech pobłogosławią. A my swoją robotę znamy. Nie przerzedzimy ich, my ich wytrzebimy. Bo jeśli ich tylko przerzedzimy, nie będzie nas.

Miljenko Jergović, Ruta Tannenbaum